piątek, 30 marca 2012

Rozdział 3

Rozmawiałam z Edd'em jeszcze z 20 minut. Spojrzałam na zegarek. Było już piętnaście po dziewiątej. Przyznam, że trochę się martwiłam, bo babcia i dziadek doskonale wiedzieli, że dzisiaj zostanę przeniesiona na inną salę i, że odwiedziny są od dziewiątej. Przecież  przychodzili do mnie przez cały tydzień. A teraz ich nie ma. Czekałam też na białą panią. Chciałam, żeby oddała mi telefon. Spojrzałam na zegarek ponownie. 9:16. Gdzie oni są?
-Ile już tu leżysz?- zapytałam Edd'a
-Tydzień, na tej sali. Jeszcze po operacji leżałem tydzień w tej sali, gdzie ty.
-I mówisz, że posiedzisz tu jeszcze dłużej niż ja? A to podobno właśnie ja, a nie ty miałam najgorszy wypadek w ciągu trzech ostatnich lat w Polsce.
-Ja nie jestem polakiem- uśmiechnął się.
-Bardzo dobrze mówisz po Polsku, jak nie na polaka. To jakiej jesteś narodowości?
-Urodziłem się w USA i tam mieszkałem do 15-go roku życia. Mój dziadek ma polskie korzenie, więc mnie uczył. A poza tym, często odwiedzaliśmy Polskę i chciałem uczyć się waszego języka.
-Ja zawsze chciałam się urodzić w USA. - wspominałam.
Nastąpiła chwila ciszy. Postanowiłam ją wykorzystać i jeszcze raz spojrzałam na zegarek. 9:21.
-Czym się zajmujesz, poza szkołą? - zapytał
-Pomagam babci w domu i pracuję w lodziarni.
-Pycha - zaśmialiśmy się.
- A ty? Co robisz na co dzień?
-Po szkole pomagam w domu. Jeszcze nie mam pracy. Ale wiesz...ja też, potrafię znaleźć kontakt ze sławnymi osobami.
-Jak to robisz?
-Namierzam ich. Jest to trudne i wymaga dużo czasu, ale zwykle się udaje.
-A to legalne?
-Nie jestem pewien. W każdym razie, jak kogoś namierzę, to zostaje on poproszony tylko o autograf. Już sam widok kogoś sławnego, przyprawia zwykłego człowieka o zawał. Nie wie, co powiedzieć i tylko wystawia kartkę na autograf. Mówię Ci, ludzie nie mają w ogóle odwagi do rozmów ze sławnymi. A ja...- nie dokończył.
-Możesz na tym nieźle zarobić - przerwałam.
-Tak, doktor mi wspominał o Twoim przerywaniu.
-I co, też mi będziesz to wypominał przez cały pobyt w szpitalu?
-Nie, wręcz przeciwnie. Uważam, ze to słodkie. - rzucił uśmiech w moją stronę.
Ja też się uśmiechnęłam. Znowu spojrzałam na zegarek. 9:27. Zaczynałam się bać.
-Ty już tutaj dłużej siedzisz. Może powiesz mi, o której przyjdzie pielęgniarka?
-Powinna przyjść niedługo. Chodzą tu co jakieś pół godziny. Ostatnio była o 9:00. - odpowiedział i wrócił do czytania książki.
-Co czytasz?
-Gwiezdne Wojny. Wiem, że to raczej dla dzieci, ale założyłem się z kolegą.
Nie obchodziło mnie to. Chciałam być miła. Była już równo 9:30. Do sali weszła biała pani.
-Oddacie mi telefon? - zapytałam
-Tak, mam go w kieszeni.
Wyciągnęła go z kieszeni i położyła mi na brzuchu. Wzięłam go i odblokowałam. 54 nieodebrane połączenia od Ani, 50 od Maćka i 39 od babci. Wiadomości 20 od Ani, 13 od Maćka. Były w różnym stylu. "Gdzie ty się włóczysz? Wracaj do domu!", a niektóre milsze "Wracaj do zdrowia i do szkoły. Tęsknimy za Tobą ;*" W tym momencie weszła do sali babcia, dziadek i Kuba. Przytulili się do mnie. Wszyscy po kolei. Aż mnie coś zabolało i przy każdym przytuleniu mówiłam "Ał". Edd śmiał się. Babcia jak to babcia poszła do lekarza razem z dziadkiem. Kuba został ze mną.
-I jak się czujesz? - złapał mnie za policzek. Tak zawsze mama robiła. Uśmiechnął się do mnie.
-Już lepiej.
-Kiedy stąd wyjdziesz?
-Nie mam pojęcia. Jeszcze trochę tu poleżę. A ty? Jak tam w szkole?
-Dostałem ostatnio 5 z polskiego - miał dumną minę.
-No to brawo! - trzymałam się z nim za rękę, między nami była jakaś więź.- A jak twoje samopoczucie? Tęsknisz za mamą?
Pokiwał głową na tak. I z jego oczu wypłynęła łza.
-Nie płacz, Kubuś. Wszystko będzie dobrze.- przytuliłam go do siebie i głaskałam po głowie. Nie zwracałam uwagi na ból. Nagle z uśmiechniętego chłopca, zrobił się wrażliwy, mały chłopaczek.
-Ja tak bardzo za nią tęsknię i mi jej brakuje - chciało mi się płakać, kiedy Kuba to mówił.
-Ale mama jest. Jest gdzieś tam w górze. I czuwa nad nami, żeby nam było dobrze. Wie, co robimy, co myślimy. Jest takim naszym osobistym Aniołem Stróżem. I wiem, że nie chciałaby, żebyś teraz płakał. Mama wciąż jest z nami. Tylko w postaci miłego duszka, który nad nami czuwa. Dlatego nie płacz. Widzisz? Mieliśmy iść do domu dziecka, a mieszkamy u babci. A to na pewno lepsze. Mama wiedziała, że nie chcemy pójść do domu dziecka. Gdyby tak się stało, moglibyśmy się rozdzielić i znaleźć w całkiem innych rodzinach. A teraz jesteśmy razem.- płakaliśmy oboje. Ja też tęskniłam za mamą. Kuba podniósł głowę i wytarł łzy w moją koszulę. Pokazałam mu palcem chusteczki na stoliku obok.
-To jak? Nie będziesz się już smucił?
-Jeżeli mama jest z nami to nie. Nie chcę robić czegoś, czego ona nie chce. Kocham ją.
Po tych słowach to już na serio płakałam. Kuba dał mi jedną chusteczkę.
Całej sytuacji przyglądał się Edward. Ciekawe, co sobie pomyślał.


Kolejny rozdział jutro (31.03.2012r) ;*

poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 2

Jechaliśmy długim, szpitalnym korytarzem. Ja leżałam w łóżku i myślałam. W głowie miałam masę pytań. Chciałam je wszystkie zadać teraz białej pani, ale jakaś siła nie pozwalała mi ich wykrztusić. Między innymi, myślałam o córce pielęgniarki. Ciekawe, czy o niej też było tak słychać. Skoro cała Polska wiedziała o moim wypadku, ciekawiło mnie też to, czy chłopcy z 1D się dowiedzieli. Tak mi było szkoda! Chciałam bardzo pójść na ich koncert. A teraz przez ten głupi wypadek, nie poszłam. Chciało mi się płakać. Leżąc w szpitalu wspominałam najpiękniejsze chwile z mamą. Tak bardzo mi jej brakowało! Babcia nie była zła. W końcu to matka mojej matki. Ale jednak się różnią. Moja mama zawsze potrafiła mi doradzić. Babcia mnie przytulała. Zawsze przy nich obu czułam się bezpiecznie. Moja mama pocieszała mnie nawet po zerwaniu z chłopakiem. Zawsze potrafiła mnie pocieszyć. Płakałam. I nawet nie chciałam powstrzymywać łez. Moja mama umarła już 2 lata temu. Ciekawe co musiał czuć Kuba. On też był przywiązany do rodziców. Jaka szkoda, że tata pije...Gdyby nie pił teraz byśmy z nim mieszkali. Ale teraz się przywiązałam do babci. I do Kuby. Zaczęłam się z nim dogadywać jak nigdy przedtem. Moje rozmyślania przerwał mi lekarz:
-Jesteśmy. Oto Twoja sala.
Jeszcze nie wjechaliśmy, bo pielęgniarka właśnie wywoziła jakiegoś chłopaka z sali na zabieg.
-Dzień Dobry, panie Wójcik - odezwał się chłopak.
-Dzień Dobry Edd - odpowiedział z uśmiechem doktor.
A więc to byl Edward. Nawet przystojny. Nie! Nie będę teraz o tym tak myśleć. Teraz ;) Narazie chciałam zobaczyć się z babcią i dziadkiem. I z Kubą. Tylko to się liczyło. 08:24. Jeszcze 36 minut i ich zobaczę. Ciekawe czy Ania i Maciek przyjdą. Mam nadzieję, że tak. Mam jeszcze 36 minut na spokojne porozmawianie z białą panią. Jak tylko doktor Wójcik wyjdzie. Ahhh, nie mogę się doczekać.
Wjechaliśmy do sali. Nie wiele większy pokój od poprzedniego. Stały tam dwa łóżka. Jedno po lewej stronie już tak jakby zajęte. Pewnie Edd'a. Drugie, po prawej, jak zgadywałam dla mnie.
Pielęgniarka i lekarz, popchali moje łóżko obok nowego i razem podnieśli mnie i przełożyli na nowe.
-Mam dla Ciebie dobrą wiadomość, Otóż - zaczął
-Co się stało? - przerwałam
Biała pani zaśmiała się.
-Otóż, zrobimy Ci dzisiaj badanie, gdzie dowiemy się jak tam twoja lewa noga. Powiedz, która bardziej Cię boli?
-Prawa.
-No właśnie, więc zobaczymy co z lewą. Jak będzie dobrze, to zdjemniemy Ci z niej gips za dwa dni i będziesz mogła chodzić o kulach.
-Doktorze?
-Tak?
-A jak ja mam się niby teraz załatwiać? Przecież łazienka jest na korytarzu.
-Przy twoich drzwiach od sali, zawsze będzie się ktoś kręcił. Zawołasz i podjedziecie.
-Na w...w..ww...wwwóz... - zaczęłam się jąkać.
-Tak, na wózku inwalidzkim. Czemu tak Cię to przeraża?
-Tak się zaczęła choroba mojej mamy, która doprowadziła ją do śmierci.
-Nie bój się. To tylko dwa dni.
-Doktorze?
-Coś jeszcze?
-Telewizor mogę oglądać, nie?
-Możesz, możesz - uśmiechnął się.
- A i już ostatnie pytanie. Czemu tak bardzo boli mnie brzuch?
-Miałaś tam wbity nóż. Ale już jest wszystko pod kątrolą. Powiedz mi jeszcze czy chce Ci się pić lub jeść?
-Nie.
-Dobrze. Miłego tygodnia. - wyszedł z sali.
W końcu miałam czas, by porozmawiać z białą panią o tych wszystkich pytaniach, które mnie tak męczyły. Jak doktor wyszedł i nie było go już widać pielęgniarka usiadła na białym taborecie obok mojego łóżka.
-Pewnie zastanawiasz się...-zaczęła
-Tak, sporo pytań mnie męczy.
-Jak widać, przerywanie masz we krwi.
-Której i tak bardzo dużo straciłam.
-Ale to zostało. No cóż. Jakie więc pytania cię dręczą?
-Trochę tego jest.
-No to zacznij od najprostszego. - podpowiedziała.
-Nie jestem pewna, czy są takie, ale dobrze. Coś znajdę.
-Słucham.
-Kiedy mi oddacie moje rzeczy, a w szczególności telefon?
-Jak bardzo Ci na tym zależy, to może nawet dzisiaj.
-Bardzo mi zależy! Pewnie mam z 50 nieodebranych połączeń. Jak nie więcej.
-Dobrze, porozmawiamy z panem Wójcikiem.
-Czy o pobiciu pani córki też było słychać w całej Polsce?
-Nie, nie było. Dlatego, że umarła od razu na miejscu. Ludzie nie zawracali tym sobie głowy.
-Czyj to był koncert? - byłam ciekawa.
-Justina jakiegoś. Chyba Biebera.
-Znam go, z resztą. Kto by go nie znał?
Nastała chwila ciszy. Nie była niezręczna. Dla mnie mogła trwać i trwać. Czułam się dobrze przy białej pani.
-Współczuję pani - powiedziałam i spojrzałam się na nią.
-Tak, historia jest straszna. Ja tobie też współczuję. Dobrze, że ty z tego wyjdziesz.
- A proszę pani? Znaleźli tego sprawcę wypadku? Właściwie wypadków?
-Nie, policja nie może go znaleźć.
-Pewnie mnie ten sam pobił.
-Możliwe...
Spojrzałyśmy na drzwi. Edward właśnie wjeżdżał na wózku. Pielęgniarka postawiła wózek koło jego łóżka, a on samodzielnie wszedł na nie. Biała pani z drugą pielęgniarką wyszły.
-To...-zaczął Edd- jak się nazywasz?
-Dobrze.
-Nazywasz się "Dobrze"?
-O jejku, co ja gadam. Myślałam, że spytałeś jak się czuję. Nazywam się Gabi.
-Ja jestem Edd. Miło Cię poznać.
Wyciągnął rękę wzdłuż mojego łóżka, ale pokiwałam przecząco głową.
-Coś nie tak?- zapytał
-Nie mam tylu sił, żeby wyciągnąć rękę.
-Rozumiem. Ile tu jeszcze będziesz leżeć?
-A co? Chcesz się mnie pozbyć?
-Nie, nie. Wręcz przeciwnie.
Uśmiechnął się. Miał zniewalająco białe zęby, aż moje serce zaczęło mocniej bić.
-Posiedzę tu jeszcze z Tobą tydzień - odparłam.
-Ja tu jeszcze zostanę pewnie dłużej.
-A co Ci się stało?
-Mój ojciec był pijany i kierował samochodem...-zaczął.
-Nie musisz kończyć. Przeżył?
-Nie...
-I co? Nie jest Ci smutno?
-Może i powinno, ale nie. Mój ojciec był łajdakiem. Cały czas pił i bił mnie i moją matkę. Liczyły się dla niego tylko pieniądze.
-Wiesz, nawet trochę Cię rozumiem.
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Znów zanurzyłam się w myślach. 08:53. Zaraz zobaczę się z Kubą i z dziadkami. Ciekawe, czy Maciek i Ania też przyjdą ;)



Rozdział 3, w piątek (30.03.2012r) lub w sobotę (31.03.2012r) Zapraszam!

niedziela, 25 marca 2012

Pilnie sprzedam.

Tak piszę poza opowiadaniem:
mój kolega ma do sprzedania kamerkę cyfrową!
Podobno bardzo fajna ;) 

Kilka słów o kamerce. Jak dla mnie, to rewelacja. Po prostu super.
  • Lekka, poręczna, dobra jakość nagrań audio i video.
  • Była prawie nie używana.
  • Żadnych usterek, jest jak nowa. Przekonacie się sami.
  • Była kupiona i sprowadzana przeze mnie z Japonii.
  • Menu jest proste i w języku angielskim, tak jak instrukcja (choć szczerze mówiąc, to nie potrzebna). Wszystko łatwe do zgryzienia.
  • W zestawie jest jeszcze kabelek AV.
  • Kamera ma lepszy obiektyw niż w oryginalnej wersji. Kosztował 80zł. Obiektyw firmy Fujiyama 30.5 mm UV.
To naprawdę bardzo solidna kamerka. Serdecznie polecam.

Cena: 500 zł
Można kupić i przez Allegro.pl i od samego sprzedawcy. Jak ktoś jest zainteresowany, to piszcie w komentarzach, no a jak nie to trudno ;)  


Plus zdjęcie:

 Ej, chyba serio się opłaca!
Zapraszam jutro na nowy rozdział ;) Siemka!

Rozdział 1

Czułam się jakbym spała. Ale to był dość dziwny sen. Śniło mi się, że jednak dotarłam na koncert chłopców. Stałam w drugim rzędzie i -jak każda fanka na koncercie- wrzeszczałam śpiewając piosenki razem z chłopcami. Był to tak piękny sen, że nie chciałam się budzić. Ale nagle przed moimi oczami pojawiła się mgła...
*Budzę się* - pomyślałam.
Nie! Ja nie chciałam! No, ale cóż, nie mogłam nic zrobić. Postanowiłam przeczekać, ale przede mną pojawił się biały tunel ze światełkiem na końcu. Znałam te opowieści. Mój dziadek mi zawsze o tym opowiadał. Nie wiem, pewnie zmyślał. Mówił, że już kilka razy zmierzył się ze śmiercią. Nigdy w to nie wierzyłam, bo nie myślałam o śmierci. No, ale to się działo naprawdę. Umierałam. Nie ja nie mogłam! Przede mną, jeszcze tyle życia!Zaczęłam walczyć. I po chwili otworzyłam oczy. Leżałam w szpitalu. Nad moją głową stało czterech lekarzy i bardzo uważnie mi się przyglądali. Jak się obudziłam wszyscy się ucieszyli i za chwilę już zawieźli mnie na salę, gdzie co chwilę wokół mnie kręciła się jakaś pielęgniarka. Nikogo nie było, kto by mnie odwiedził.
-Proszę pani? - zapytałam
-Tak?- odparła uprzejmie "biała pani"
-Czy do mnie ktoś przyszedł....? W sensie, że....odwiedził?
-Tak, twoja babcia razem z dziadkiem od tygodnia już codziennie przychodzą i patrzą na Ciebie przez tamto okno. - pokazała wielkie szklane okno naprzeciw mnie.\
-Od tygodnia? To ile ja już tutaj siedzę? Tak właściwie....co się stało?
-Już prawie cała Polska o tym wie. Szłaś na koncert jakiegoś zespołu....jak tam on....
-One Direction?  - podpowiedziałam
-Tak, tak tego. I wtedy prawdopodobnie ktoś uderzył Cię w głowę.
-No, ale jak to? Od samego uderzenia w głowę leżę tutaj przez tydzień i cała Polska o tym wie? I to jeszcze zmierzyłam się ze śmiercią? I to wszystko tylko przez jakieś durne uderzenie w głowę? Tak w ogóle. Kto to mi zrobił?
-Daj dokończyć. Nie dość, że zostałaś bardzo mocno uderzona w głowę- podkreśliła bardzo- to jeszcze zostałaś....jakby to powiedzieć.....szczegółowo pobita. Najgorsze pobicie w ciągu ostatnich 3 lat.
-Czyli prawie w każdą część ciała?
-Tak, wiesz co? Na serio, jak mówiła twoja babcia nie dajesz nikomu nic skończyć- odparła.
Może to i prawda, ale jakoś nie ruszyło mnie to.
-Dobrze, no już niech pani kończy. - poprosiłam
-Ktoś znalazł Cię, całą we krwi, leżącą na chodniku w jakimś ciemnym zaułku. Była jakaś 22:00. Prawie już nie żyłaś. Zabrali cię do szpitala i tam, CUDEM! odzyskałaś przytomność.
-A która jest teraz godzina? I w ogóle jaki dzień?
-Poniedziałek 12 maja, 22:36. Idź już spać, jutro dopowiem Ci całość i zostaniesz przeniesiona do sali, gdzie spotkasz się z dziadkami i nie będziesz leżała sama.
-A z kim?
-Jutro zobaczysz, a teraz idź już spać. Dobranoc.
Otuliła mnie kąłdrą, a ja odpłynęłam chwilkę później. Biała pani, była na serio bardzo miła. Uśmiechała się cały czas. Nawet jak jej przerywałam, śmiała się.
Rano obudziłam się jeszcze w tej samej sali. Przy dużym oknie nikt nie stał, a tak chciałam zobaczyć się z dziadkami. Może to dziwne, ale się do nich przywiązałam. Po śmierci matki, tylko oni mnie wspierali, poza Anią. A właśnie, gdzie jest Ania? Dawno jej nie widziałam. Mam nadzieję, że oddadzą mi dzisiaj telefon to do niej zadzwonie. Chociaż, skoro już cała Polska wie, to ona pewnie też. Czemu nie przyszła mnie odwiedzić? Muszę się dowiedzieć.
Dręczyło mnie jeszcze jedno pytanie. Kto mnie znalazł wtedy tam o 22:00? Czekałam tylko na białą panią. Rozejrzałam się po sali. Byłam w małym pokoju, pomalowanym na zielony kolor. Wokoło mojego łożka stały różne sprzęty. A na ścianie wisiał zegar. 07:34. Do pokoju weszła pielęgniarka.
-Dzień dobry - uśmiechnęła się do mnie
-Dobry.
-Jak się czujesz?
-Nawet dobrze, ale strasznie boli mnie głowa i noga. Co mi się stało?
-Masz wstrząs mózgu, połamane dwie nogi i inne urazy.
-Miałam operację?
-Tak.- odpowiedziała mi ze złym humorem
-Od której zaczynają się odwiedziny?
-Od dziewiątej.
-Kiedy mnie przeniesiecie na nową salę?
-Zaraz przyjdzie do Ciebie doktor i porozmawiacie.
-Co pani odebrało humor?
-A wiesz, nie wiem czy Cię to obchodzi.
-Tak szczerze, to mało się znamy, więc tak sobie. Ale pomaga mi pani, więc ja chcę pomóc pani.
-Zawsze jesteś taka szczera? - usiadła na boku mojego łóżka. Zaczęła mi wstrzykiwać jakiś płyn.
-Po mamie ;) Powie mi pani co się stało?
-Ile ty masz tak właściwie lat?
-17, ale sporo osób mi mówi, że jestem dość dziecinna.
-Miałam córkę w twoim wieku...
-Jak to "miałam"?
-Proszę, przynajmniej teraz mi nie przerywaj.
Zasunęłam usta i wyrzuciłam klucz. Uśmiechnęła się.
-No więc...-zaczęła- miałam córkę w twoim wieku. Miała swoich idoli. Jak ty szła na koncert i tak samo jak ty, została pobita. Ale ona już z tego nie wyszła. Znaleźli ją dziesięć minut później niż ciebie. Już nie żyła. Było to nie wiem....może z 5 lat temu. Po śmierci córki nie mogłam się podnieść, ciągle płakałam. I wtedy mój mąż zaczął pić. I też mnie bić. Raz nawet tak mnie walnął, że trafiłam do szpitala.......-płakała- też ledwo z tego wyszłam. Nie wiem, gdzie on teraz jest, nie chcę wiedzieć.
-Hmmm, wiem coś o tym. Moja mam też umarła, a ojciec pije. Mieszkam z dziadkami. Dlatego tak tu często przychodzą. Z mamą byłam związana, jak z nimkim innym. Moi znajomi śmieli się z tego, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Mama mi pomagała, a jak umarła nie miałam nikogo.
-Dobra, koniec tych żali. Zaraz przyjdzie doktor.
Czekałam. Spojrzałam na zegarek. 07:51. Wow, szybko czas leciał. Wszedł doktor i zaczął czytać kartę przy moim łóżku.
-No... już nawet lepiej. Ale zostaniesz tu jeszcze tydzień.
-Tak długo? - byłam zawiedziona. Chciałam już wrócić do rzeczywistości.
-Niestety. Musisz wyzdrowieć. A gips zdejmiemy Ci za dwa tygodnie. Tak właściwie dwa gipsy. Jak wyjdziesz ze szpitala będziesz przez tydzień jeździła na wózku inwalidzkim.
-Nie, błagam nie! Tylko nie wózek inwalidzki! A może kule?
-Dobrze, zobaczymy.
-Kiedy mnie przeniesiecie do innej sali?
-Za chwilkę.
-A z kim będę leżała?
- Chłopak w twoim wieku, ma na imię Edward, ale jak z nim rozmawiałem powiedział, że woli jak się na niego mówi Edd, panno Gabrielo.
-On woli Edd, a ja wolę Gabi. Mam 17 lat, a nie 77!
Lekarz zaśmiał się. Po chwili przyszedł z białą panią, odłączyli delikatnie kroplówkę i zawieźli mnie na nową salę. Ciekawe, kim jest ten Edd ;)



Kolejny rozdział pewnie jutro! 26.03.2012r.

piątek, 23 marca 2012

Bohaterowie.

 Postanowiłam przedstawić wam bohaterów. Oczywiście są to chłopcy z 1D, ale nie tylko ;) No to tak:
1. Główna bohaterka - Gabi. 17-letnia dziewczyna z Polski z wielkim marzeniem śpiewu. Niestety nie może go spełniać, ponieważ jej matka nie żyje, a ojciec jest alkoholikiem. Aby pójść na koncert chłopców musiała pracować przez 3 miesiące, zaraz tylko jak wróciła ze szkoły. Mieszka u dziadków. Pomimo trudnej sytuacji rodzinnej jest wesołą dziewczyną, zawsze uśmiechniętą ;)   





 2. Harry - 18-letni chłopak. Jeden z zespołu One Direction. Pochodzi z UK, jego rodzice są razem i ma kochającą się rodzinę. Niestety większość czasu jest w trasie koncertowej, ale jest zadowolony. Rok temu poszedł do X-Factor i tam znalazł się w zespole. Podobnie jak Gabi, odbiera życie bardzo pozytywnie.






3. Reszta członków zespołu 1D: Liam, Louis, Niall i Zayn. Nie są tak konkretnie opisani, ponieważ to Harry zagra główną rolę ;) Ale zdjęcia są ;D


 Niall:




Liam:




Louis:








Zayn:








4. Najlepsza przyjaciółka Gabi - Ania. Siedemnastolatka. Ona w przeciwieństwie do przyjaciół ma kochającą się rodzinę.




5.Tajemniczy chłopak - Edd. Będzie pomagał Gabi... czy coś z tego wyjdzie?


 6. Biała pani - pielęgniarka w szpitalu. Jak się okazuje coś łączy Gabi i białą panią.







6. Młodszy brat Gabi- Kuba. Dziewięciolatek. Dokucza siostrze, ale i tak się kochają. Po śmierci matki i stracie ojca, bardzo się ze sobą związali.




7. Najlepszy przyjaciel Gabi i Ani - Maciek. Siedemnastolatek. On chyba najlepiej rozumie Gabi, bo też nie ma matki i mieszka z dziadkami.

 

8.Młodszy brat Ani - Filip. Dziewięciolatek. Najlepszy przyjaciel Kuby.


 





9. Justin Bieber - znany kanadyjczyk. Siedemnastoletni chłopak, który przyjedzie do Polski i będzie próbował znaleźć przyjaciół. Chce zrezygnować z kariery.


 








Także komentujcie, bo mam nadzieję, że opowiadanie będzie was interesowało ;)
Siemka!Jutro 1 rozdział. Gabi trafi do szpitala, gdzie zapozna się z chłopakiem, który -jak się okazuje- potrafi znaleźć kontakt z chłopcami z 1D. Czy dziewczynie uda się chociaż porozmawiać z chłopcami?


                                                                                    

sobota, 17 marca 2012

Prolog.

Siedziałam w domu i odchodziłam od zmysłów. To już za 2 godziny. Prawie nieprzespana noc. A co mi tam. Nie obchodziło mnie wtedy to. Myślałam  tylko o jednym. Byłam pogrążona w myślach, miałam tam strasznie dużo tych myśli. Myślałam, że wybuchnę. Ale nie mogłam. Te dwie godziny były coraz dłuższe, a ja chciałam już tam być. Przeżywać to. Poszłam spać, może tak mi szybciej minie? Nic z tego! Nie mogłam zasnąć. Już niedługo miałam zobaczyć swoich idoli. One Direction.    
Godzina i 45 minut później...
Jest! To ten moment. Idę, idę na koncert zespołu. Droga nie była długa, ale biegła przez mroczne uliczki. Czułam, że ktoś mnie śledzi. 19:45, samotna dziewczyna idzie ciemnym zaułkiem. Ojojoj nie dobrze. Przyspieszyłam kroku, ale to nic nie dało. Dalej bezlitosny człowiek szedł za mną. Gdy się odwróciłam poczułam mocny ból w głowie. Po chwili leżałam na chodniku...


1 Rozdział w niedzielę 25.03.2012r.